Forum www.teamlmc.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Kaya & Satsuki - relacja z koncertu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teamlmc.fora.pl Strona Główna -> Wydarzenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Oreitea
Lizakowa załoga


Dołączył: 31 Sty 2012
Posty: 470
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drugi koniec tęczy~

PostWysłany: Wto 22:35, 06 Mar 2012    Temat postu: Kaya & Satsuki - relacja z koncertu

Jak każdy wie, drugiego marca odbył się koncert Kayi i Satsukiego w Poznaniu. Kilka osób chciało poznać moją relację... Mam nadzieję, że się spodoba ._.
Relacja pewnie nie będzie tak długa jak Shadow, ale chciałam zapisać to co mam w pamięci, by utrwalić i nie zapomnieć.Pewnie będzie to bełkot bez ładu i składu, ale od soboty nie jestem w stanie składać sensownych zdań. Z góry za to przepraszam ^ ^


To był najpiękniejszy dzień w moim życiu, najlepszy koncert na jakim byłam. Przyjechałam pod klub specjalnie wcześniej, mając nadzieję, że się do czegoś przydam i że spotkam kogoś znajomego. Zaskoczyła mnie niska frekwencja, ale jak to się mówi... Nie liczy się ilość, a jakość. Towarzystwo wtedy zebrane, było naprawdę w porządku.
Tak około 15 chcieliśmy zrobić im miłe powitanie, gdy wjadą w końcu na teren klubu, przez bramę. Czekaliśmy na flagę Satsukiego, która nieco się spóźniała... Ale na szczęście, któraś z dziewczyn miała własną, więc wykorzystaliśmy ją do chwilowego przyozdobienia bramy. Zdążyliśmy cudem, naprawdę. Gdy zawiesiliśmy, zrobiliśmy zdjęcia, zobaczyłyśmy dwa busy, kierujące się w naszą stronę. Zeszłyśmy na bok, czekając aż przejadą i machając artystom. W pierwszym busie w oczy rzucił mi się Rino, machał do nas radośnie, szczerząc zęby. W drugim widziałam Kaye i Satsukiego. Kaya nie zareagował, chyba spod tej czapki i okularów niewiele widział... Albo i spał? Satsuki natomiast pokiwał nam głową, jakby z niechęcią... Ktoś nawet stwierdził, że robi się na Yoshikiego, co jakoś mnie nie rozbawiło. Jedna z osób stojących wtedy z nami zaczęła piszczeć, co mnie nieco zirytowało. Oczywiście zaraz dostała od nas bure za psychofanowskie zachowanie się i obiecała poprawę. W miarę jej to wychodziło. Pół godziny później wyszedł Satsuki za bramę i spojrzał w naszym kierunku, ale gdy tylko go zobaczyliśmy (co dziwne, nikt tam nie podbiegł i nie piszczał...), natychmiast uciekł, by po chwili wrócić i nam pomachać. To było naprawdę miłe z jego strony... Nie wiem co nam chciał tym pokazać, a raczej co chciał zrobić. Sprawdzić ile ludzi będzie na koncercie? Ale wtedy pozostało nam już tylko czekać... Niestety była godzina opóźnienia, ale obiecali nam niespodziankę. Do tej pory nie jestem pewna co to jest, ale... Teraz to nie ważne. Z tego co słyszałam, były różne pomysły dlaczego jest opóźnienie i co będzie niespodzianką... Tej o Kayi w bieliźnie nie słyszałam, ale słyszałam teorię o Kayi zamęczającego Satsukiego, któremu nie może stanąć, a niespodzianką będzie możliwość zobaczenia jego finiszu. Trochę niesmaczne...

Przed wejściem klubu stałam z myślą, że nie zależy mi na staniu z przodu, najważniejsze że zobaczę i usłyszę Kaye. Jednak los sprawił, że znalazłam się w drugim rzędzie, a brak barierek tylko zmniejszył odległość między mną a Kayą i później Satsukim. Wtedy przestała się liczyć ta godzina opóźnienia, zapomniałam o niej. Byłam zbyt przejęta tym co miało się zaraz wydarzyć na scenie. Jednak na 15 minut przed 21 wszedł jeden z technicznych, co nas zainteresowało. Godzina opóźnienia i jeszcze chcą dawać poprawki? Jednak okazało się, że przyszedł tylko po to, by postawić za piecykiem gitary urokliwą butelkę przyodzianą w sukienkę. Wzbudziło to w nas ogólną radość, bo to rzecz dosyć niespotykana. ([link widoczny dla zalogowanych] macie zdjęcie ;3). Potem ten sam pan wprowadził nas w niemałe otępienie zabierając statyw mikrofonu, ale zaraz zwrócił go przepięknie przyozdobionego różą ([link widoczny dla zalogowanych]), co nas tylko utwierdziło w tym, kto wystąpi jako pierwszy.
I nie myliliśmy się, jako pierwszy na scenę wyszedł Kaya, a gdy się to stało, aż zaniemówiłam z wrażenia. Był niesamowity, piękny, wyglądał jak laleczka. Zapragnęłam wyciągnąć jak najdalej dłoń, dotknąć go by tylko upewnić się, że to nie jest zwykłym snem, że to się dzieje naprawdę. Serce waliło mi jak oszalałe, bo to przecież Kaya. Muzyk, który w krótkim czasie stał się dla mnie ważny, o którego koncercie marzyłam... Spełnił się najpiękniejszy z moich snów, ale nie mogłam w to uwierzyć.
Jako pierwszy utwór wybrał Arachne, podczas jego wykonywania był niesamowicie skupiony. Nie widniał na jego twarzy ten przepiękny uśmiech, którym zwykł witać fanów. Przez myśl przebiegło mi zdanie "a co jeśli on nie chce tu być?". Przestraszyłam się, że nie cieszy go koncert w Polsce, że ma o naszym kraju kiepskie zdanie i postanowi postąpić jak Dir En Grey... Odwali co jego i zapomni... Ale potem... potem zaczął śpiewać, a ja przestałam myśleć o czymkolwiek. Stałam wpatrzona w niego, obserwowałam każdy ruch, wsłuchiwałam się z największą uwagą w każde jego słowo. Był wspaniały, olśniewający... Brakuje mi słów, którymi mogłabym opisać to cudo, które występowało przede mną. Jego głos, grację z jaką poruszał się do utworu. To było coś iście nieziemskiego... Jakby skradł aniołom moc... Czułam jak moje serce się zatrzymuje, krew przyspiesza. Słyszałam piski i krzyki, ale nie zwracałam na nich uwagi. Bo bądźmy szczerzy, kto by zwracał uwagę na coś tak mało istotnego, gdy występuje przed wami Kaya? Takich osób znajdzie się niewiele...
Potem utwór się zakończył, a Kaya uśmiechnął się słodko i wszystkie obawy napastujące mój mózg uleciały gdzieś daleko. Chciał tu być, dla nas, dla fanów. Myślałam, że popłaczę się ze szczęścia. Co chyba nawet się stało... Czułam rękę jednej dziewczyny z zagranicy, poklepującą mnie po ramieniu, uspokajającą mnie... A ja nie potrafiłam racjonalnie myśleć. Czułam się jakby ktoś związał mnie sznurami i nafaszerował narkotykiem. A to był przecież dopiero początek.
Kaya miał z nami niesamowity kontakt. Namawiał do krzyków, skandowania jego imienia, śpiewania razem z nim. I mówił do nas, nie ważne, że po japońsku. Dyskutował z nami oczekując potwierdzeń. Tak jak było z misiem, którego dostał. "Kawaii, nee?" - *pisk* - "Shitte iru". To było przeurocze.
Często zbliżał się ku krawędzi sceny, by być jak najbliżej fanów, pozawalał się im dotknąć. Mia miała ogromne szczęście, Kaya pocałował ją w policzek, gdy patrzyła na swoją dziewczynę. Przyjechała specjalnie z Niemiec dla Satsukiego, a dostała jeden z najwspanialszych prezentów jakimi mógł obdarować fanów Kaya.
Po za tym, podawał nam dłonie, starał się z nami nawiązać kontakt. Było mu za mało naszych wrzasków. W pewnym momencie nawet stwierdził, że jest mu gorąco. Spojrzał wtedy na nasze wachlarze i pochylił się do Shadow by wziąć wachlarz, ale nie mógł wziąć, przywiązała go do nadgarstka. Z przeuroczym "O" rozejrzał się dalej... O mój Boże... Ja wciąż nie wierzę, że wybrał akurat mój. Wziął go uśmiechając się tak, że miękły ci kolana, powachlował się i oddał z tak cudownym "thank you", iż myślałam, że zemdleję. Usłyszałam z tyły "you're lucky". I pierwszy raz tego dnia pomyślałam. "Faktycznie... Mam szczęście!". To był jeden z bodźców, które sprawiły, że uwierzyłam iż jestem na koncercie, że to nie sen... Mimo, że było to teoretycznie nierealne...
Jednak jeszcze większe szczęście przypadło naszej kochanej Shadow. Jestem niesamowicie szczęśliwa z tego powodu. Ona jest jedną z tych osób, które zasługują na tego typu gesty... Gdy Kaya po raz któryś zbliżył się do nas, wyciągając swoją rękę, ujął dłoń Shadow i ucałował ją, jak zwykle się uśmiechając. Miałam wrażenie, że zemdleje z tego szczęścia. To jak kocha Kaye jest u nas powszechnie znane. Bardzo się cieszę, że mogłam stać obok niej tego dnia ^^
Wracając do głównego wątku - Kayi. Chociaż cały czas jest o nim mowa.
Cały koncert zachwycałam się gracją jego ruchów przy każdym utworze. Jak to możliwe, że facet w sukience tak się porusza?! Z lekkością motyla, jakby jego ciało nie miało granic, było giętkie, luźne, lekkie... Poruszał się i śpiewał jak prawdziwa diva! Był bardziej kobiecy niż niejedna przedstawicielka płci pięknej (chociaż patrząc na Kaye mam wątpliwości, która płeć naprawdę jest "piękna"). Miał w sobie tyle wdzięku, uroku, jakiegoś czaru... Szybko zyskiwał fanów i zdobywał ich serca. Przez swoją osobowość, urok osobisty. Ma w sobie coś, że nie da się go nie kochać.
Pamiętam jeszcze, gdy mówił o Hizakim. "Mai shista Hizaki" - to jedno zdanie tak głęboko zapadło mi w pamięć, że na samo wspomnienie tego, zaczynam chichotać. Pamiętam jak jaka fanka krzyczała "Hizaki wejdzie na scenę?! To ma być ta niespodzianka?!". Ale tylko o nim wspominał, z niesamowitym ciepłem w głosie. (Mam nadzieję, że Hizaki i Kaya namówią Kamijo na wspólną trasę. Wydałabym na to wydarzenie wszystkie moje pieniądze...)
Byłam dumna z fanów, mimo że nie było ograniczeń w postaci barierek nie rzucali się na niego jak bestie. Nie wchodzili na scenę (poza pewnymi dwoma wyjątkami... Ale to zbyt żałosne by o tym wspominać). Trzymali w miarę dystans. Tylko ci z tyłu okazali się nie w porządku i próbowali ich ze sceny ściągać...
I zaśpiewaliśmy z Kayą Chocolat. Wydawał się być szczęśliwy, gdy okazało się, że wszyscy znamy słowa i śpiewamy razem z nim. Miałam wrażenie, że się popłacze. Kilka razy podczas całego koncertu przykładał dłonie do tworzy, jakby tłumił szloch. Cieszyłam się, że udało nam się zrobić na nim takie wrażenie, w głębi serca czułam, że wróci do Polski, specjalnie dla nas...
Zszedł ze sceny, machając do nas z wciąż nieschodzącym z twarzy uśmiechem. Próbowaliśmy go zatrzymać, na około były krzyki, piski by został, by jeszcze coś zaśpiewał. Ale... Był teraz czas dla Satsukiego. Szczerze mówiąc to interesowałam się tylko jego osobą w zespole, gdy zaczął karierę solową, nie przesłuchałam żadnej piosenki... Jakoś tak się złożyło. Gdy wyszedł na scenę, przywitaliśmy go skandując jego imię. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, nie wiedziałam jaki był. Ale okazał się niesamowicie ciepłym człowiekiem i równie uroczym co Kaya. Nie pamiętam jakim utworem zaczął, nie pamiętam kolejności tych, które były dalej. Zespół, który wystąpił razem z nim był naprawdę świetny. Z Reeno (gitarzysta) nie miałam styczności, stał po drugiej stronie, perkusista był nieco cichy, ale Rin (basista) nadrabiał chyba za wszystkich! Po każdej piosence przybijał nam piątki, a gdy fangirle przesadzały z wyrazami swojej "miłości" do Satsukiego, kręcił z politowaniem głową. Jak widać nie za bardzo przepadał za istnieniem tych stworzeń. Do tego namawiał nas do krzyków, śpiewania razem z Satsukiem. Dla niego wciąż byliśmy za chicho, a gdy dochodziły do tego prośby Satsukiego, byśmy "zrobili hałas" (jak to się zwykło mówić), to już był totalny pogrom. Czułam jak błona bębenkowa mi pęka, a prawie setka głosów dudni w czaszce, odbijając się od każdej ze stron.
On sam miał z nami dobry kontakt, podawał nam dłoń, podchodził jak najbliżej i często się odzywał. Z jego zrozumieniem nie było problemów, w końcu znał angielski. Już nie pamiętam wielu szczegółów, a raczej pamiętam tylko nie umiem przelać wszystkiego w słowa. Mogłabym wypisać w punktach, ale wtedy utraciłoby to na swojej wartości...
Po kilku utworach i Satsuki dostał flagi, wraz z misiem, którego od razu wykorzystał do przedstawienia nam jak powinniśmy machać rękami do piosenki, którą zaraz wykona. I zamiast się śmiać, z całej tej sytuacji, zaczęłam się rozczulać... Dla mnie to było niezwykle słodkie, gdy mężczyzna, trzyma przed sobą misia i macha jego łapkami w naszym kierunku. Jednak nie było nam dane wykonywać takich ruchów, jakich sobie zażyczył. Był straszny ścisk, w fanów coś jakby nagle wstąpiło, albo to fangirle dopchały się bliżej... Nie byłam w stanie unieść obu rąk, ledwo co udawało mi się podnosić jedną i nią machać. Czułam się jak sardynka, ale dostęp do tlenu na szczęście był. Tylko osoby stojące na samym przedzie, przez te wszystkie przepychanki, ciągle upadały na scenę i nie mogły nic z tym zrobić. My, w drugim rzędzie, też nie mogliśmy... Tylko cierpliwie to znosić. Chociaż kilkukrotnie zdzieliłam ludzi łokciem za to co zrobili. Zachowywali się jak zwierzęta, ciekawe czy pomyśleli o tym jak odbiorą to wokaliści, którzy przyjechali tu specjalnie dla nas. Mam wrażenie, że nie, bo wykazali by jakiś taki większy szacunek dla nich i nie traktowali ich w tak przedmiotowy sposób.
Do tego gdzieś w połowie, fanki rozpięły jego koszulę... Czułam się tym nieco zażenowana, naprawdę zależało mi na jego przyjaznej opinii, ale nie przejął się tym. Ba... Zaczął tańczyć, prezentując nam swój tors. Zupełnie jakby był do tego przyzwyczajony...
I tak czułam się głupio... Chociaż i mnie dane było kilka razy przesunąć dłonią po jego torsie, czy ręce. Jakoś tak w sumie wyszło ._.
Na dobre rozryczałam się przy piosence Veil of Maria (chyba, naprawdę nie pamiętam XD), nie mogłam się uspokoić... Czułam w sercu niesamowitą radość, chociaż mogłam wyglądać jak osoba cierpiąca na poważne schorzenie psychiczne, lub cierpiąca nieziemskie katusze...
Satsuki grający na pianinie... To jest widok przepiękny, do tego dźwięki samego instrumentu przyprawiają ciało o przyjemne dreszcze. Lubię pianino... Więc może to dlatego ja się tak czułam, nie wiem czy ktoś potwierdza te emocje.
Silne emocje we mnie jeszcze wzbudziło wyznanie Satsukiego, to jak powiedział nam, że cieszy się iż znamy teksty jego piosenek mimo, że są po japońsku i śpiewamy razem z nim. To takie uznanie i dla niego, i dla nas. Cieszę się, że udało się nam sprawić mu tak ogromną przyjemność.
Na końcu swojego występu Satsuki kazał nam skandować "Kaya", by wszedł na scenę. Myślałam, że już końcówka i oni będą śpiewać razem, ale nie... Satsuki zszedł ze sceny a Kaya zaśpiewał piosenkę Chocolat - sweet version. Wtedy już był ubrany inaczej. W swoim białym wdzianku, wyglądał jak prawdziwy anioł. Do tego jego głos... Ponownie zaczęłam się rozpływać...
Po wykonaniu utworu wszedł Satsuki z zespołem, oznajmiając, że Reeno ma dzisiaj urodziny. Wnieśli tort, zaśpiewaliśmy co trzeba, widać było, że gitarzysta jest tym nieco zaskoczony. Wpadł na genialny pomysł oblania fanów szampanem, ale Satsuki przerwał mu, podając mikrofon by powiedział kilka słów. Oczywiście mówił po japońsku i tak szybko, że nie było wstanie wyłapać choćby jednego słowa... Jednak i tym razem na pomoc przybył Satsuki mówiąc "Stop, stop... Speak in english". Mina Reeno była bezbłędna. Spojrzał na nas, potem na Satsukiego, znów na nas, by w końcu wypalić "Thank you" i oddać mikrofon.
Ciekawie było, gdy Satsuki dorwał się do tej butelki i próbował nią napoić maskotkę, którą dostał. Kaya stał obok, oparł ręce na biodrach i posłał mu iście morderczą minę, za upijanie misiów. To był uroczy obrazek, naprawdę <3
Zaśpiewali wspólnie dwie piosenki. Naprawdę ich głosy się zgrały, uzupełniały się wzajemnie. Efekt był niesamowity... Chciałam by zaśpiewali jeszcze kilka utworów, ale nie wyszli na encore. Pożegnali nas wszyscy, zespół podawał dłonie. Znaczy... Perkusista ściskał dłoń tym komu podał rękę, reszta raczej "przybijała piątki". Miłe. Chyba nie spotkałam się by w ten sposób artyści dziękowali za występ. Nie na żadnym z koncertów na których byłam...
Następnie trzeba było udać się do sklepu kupić coś, by mogli się podpisać. Stojąc w kolejce, znów zaczęłam płakać, bo... Oni są tak blisko, będę mogła im osobiście podziękować... Byłam cała roztrzęsiona, emocje wylewały się ze mnie gwałtownie, nie potrafiłam ich zatrzymać, zbyt silne przeżycie jak dla mnie. Kyuu mówiła z wyrzutem, że przeze mnie też zaraz zacznie płakać, a musi pamiętać co ma powiedzieć. Ja ustaliłam krótką kwestię, która też mi nie wyszła... Moje "thank you", brzmiało tragicznie. Jąkałam się, szlochałam. A Satsuki... Satsuki jak mnie zobaczył, to autentycznie się rozczulił. Mówię prawdę! Podpisał mi się na plakacie, podziękował... I przytulił mnie mimo, że staff nie pozwolił i ręka kolesia była między nami. Satsuki kocha fanów... Naprawdę ich kocha i zależy mu na nich. Zdobył tym moją sympatię i sprawił, że jestem naprawdę szczęśliwa z tego powodu, że pojechałam i nie żałuję żadnej chwili tego czasu.
Potem był Kaya. Jego uśmiech wręcz onieśmielał. Jak można tak pięknie się uśmiechać? Tak ciepło? Jak można jednym uśmiechem wzbudzać w kimś tyle emocji? Uścisnął moje dłonie, a nie przytulić nie mogłam... Kaya słuchał się pana ze Staffu i tylko na odchodne pogłaskał mnie, wciąż uśmiechając się tak niesamowicie czule.
Dzięki nim poczułam się kochana jako fanka...
Do tej pory płaczę na samo wspomnienie koncertu, czy gdy włączy mi się piosenka któregoś z nich. Emocje są wciąż zbyt żywe, ale mam nadzieję, że jeszcze wrócą. Bardzo tego pragnę...

Jeszcze raz przepraszam za nieskładność ._. Ale rozumiecie, prawda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taiyo.



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:43, 06 Mar 2012    Temat postu:

Cudowna relacja z niesamowitego, jak widzę, wydarzenia.
Mimo, że mówisz o nieskładności- nie zwracałam na nią uwagi [ o ile w ogóle jakaś jest ], po prostu czytałam i czytałam i jakoś nie chciałam, żeby tekst się skończył. Strasznie miło widzieć u kogoś radość [ ekhem, czytać? ].

Gratuluję! I oby więcej takich wspomnień. <3
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LennaVN
Lizakowa załoga


Dołączył: 08 Sty 2012
Posty: 669
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 23:32, 06 Mar 2012    Temat postu:

Spokojnie, zrozumiałam wszystko bez problemów ^^ Czytało mi się tę relację cudownie, dzięki wylewających się z niej emocjach. Dzięki temu przypomina mi się też koncert Versailles, czułam wtedy podobne emocje. Bardzo ucieszyło mnie jedno z końcowych stwierdzeń, że Satsuki'emu zależy na fanach oraz opis jego zachowania utwierdzający mnie w przekonaniu, że ten człowiek jest kochany, mój aniołek :3 Chciałabym, żeby Satsu powrócił jeszcze do naszego kraju, nawet w duecie z Kayą, który nieszczególnie mi się podoba. Dzisiaj zaczęłam trochę go lubić. *rozmarzyła się*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rasmuska



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:43, 07 Mar 2012    Temat postu:

To co napisalas jest genialne! zamiast isc jak czlowiek do szkoly,to ja ide wgapiona w komorke i zacieszam =D swietnie piszesz,poczulam sie jakbym tam byla... mysle ze przeczytam to jescze pare razy xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mijou



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Śro 17:49, 07 Mar 2012    Temat postu:

To było pięęęękne. Końcówka taka rozczulająca. Cieszę się, że mogłaś być na tym koncercie i przeżywać takie emocje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Oreitea
Lizakowa załoga


Dołączył: 31 Sty 2012
Posty: 470
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drugi koniec tęczy~

PostWysłany: Śro 18:57, 07 Mar 2012    Temat postu:

Jeeej... Dziękuję wam za miłe słowa <3
Naprawdę się bałam, że powypisywałam tam jakieś brednie...

Lenn Niestety na koncercie były też dziewczyny, które nie lubiły Kayi. Stwierdzenia "faceci w sukienkach mnie przerażają", puszczałam mimo uszu... Schody się zaczęły, gdy gadały teksty typu "faceci w sukienkach są obrzydliwi", "jak zagra pierwszy Kaya to zwymiotuję". Gdy śpiewał Kaya, skandowały "Satsuki". Chyba one go ominęły przy m&g. To taki brak poszanowania dla artysty, a Kaya jest wspaniałym człowiekiem ._.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bieniachan



Dołączył: 08 Sty 2012
Posty: 409
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: No.6

PostWysłany: Śro 20:44, 07 Mar 2012    Temat postu:

A ja nie przeczytam. xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nanami



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:53, 07 Mar 2012    Temat postu:

Jak można przychodzić na koncert artysty, którego się nie lubi?
A nawet jeśli, czy one na łby poupadały, opowiadać takie głupoty otoczone fanami Kayi?!
Kiedy tak czytam straszliwie zazdroszczę, że mnie to ominęło... Szczęściaro, Satsuki Cię przytulił! <3
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ma-chan



Dołączył: 23 Sty 2012
Posty: 607
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 21:10, 07 Mar 2012    Temat postu:

Nie mam pojęcia czy to dlatego, że tak napisałaś tę recenzje, ale w pewnych momentami prawie się ja popłakałam ze szczęścia Very Happy. Na prawdę podobało mi się to co napisałaś. Ogólnie ich nie znam, ale po zachowaniu ich można stwierdzić, że to dobrzy ludzie i naprawdę kochają fanów. Przykro mi tylko z powodu niektórych osób, które opisałaś. Nie lubię tak bezczelnego i niewychowanego zachowania. Mimo, ze nie byłam na koncercie też się wstydzę za to "bydło" (nie wiem jak je inaczej określić). Ty szczęściaro, doznałaś tylu przyjemności na jednym koncercie. Niektórzy to maja farta. Mogłabyś dodać więcej zdjęć o ile jakieś jeszcze masz Very Happy. Ale ja też nie rozumiem dlaczego niektóre tak niekulturalnie się zachowały. Powinny być uprzejme dla każdego artysty i jeśli się im nie podoba to powinny to przemilczeć. Myślę, że są zazdrosne, iż ma więcej wdzięku niż one xD.

Ostatnio zmieniony przez Ma-chan dnia Śro 21:16, 07 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LennaVN
Lizakowa załoga


Dołączył: 08 Sty 2012
Posty: 669
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 17:55, 08 Mar 2012    Temat postu:

Nanami, ja chciałam jechać na ten koncert ze względu na samego Satsu. Kayi generalne nie trawię, ale też nie wyobrażam sobie, żeby po nim jechać tak, jak zrobiły to tamte dziewczyny na koncercie. Niektóre rzeczy po prostu lepiej przemilczeć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Oreitea
Lizakowa załoga


Dołączył: 31 Sty 2012
Posty: 470
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Drugi koniec tęczy~

PostWysłany: Pią 20:33, 09 Mar 2012    Temat postu:

Aaaaa. Dziękuję, dziękuję <3 Strasznie mi słodzicie, umrę na cukrzycę XD

Powinny mieć więcej taktu, nie ogłaszać wszem i wobec jak bardzo nienawidzą Kayi. Ale tacy są ludzie... Im do rozsądku nie przemówisz, bo niekiedy go brak. Bolesne.
Jednak byli tam też fani Satsukiego, którzy dla Kayi byli mili i zachowali się nad wyraz sympatycznie ^^ Wspominam tych ludzi niezwykle dobrze i cieszę się, że istnieją tacy. Nawet fanka Satsukiego kupiła Kayi misia, by nie czuł się gorszy. Tacy ludzie dają wiarę, że na świecie nie żyją same chamy i prostaki...

A zdjęcia są na facebooku, na oficjalnym ST Kayi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ma-chan



Dołączył: 23 Sty 2012
Posty: 607
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 20:36, 09 Mar 2012    Temat postu:

Podasz mi link? Smile

Edit

Znalazłam Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Ma-chan dnia Pią 20:50, 09 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teamlmc.fora.pl Strona Główna -> Wydarzenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin